Ostatnio często jeździmy na ryby. Muszę przyznać, że połowy są z różnym skutkiem.
Ale nawet jak jest marnie to taki wypoczynek nad wodą, na świeżym powietrzu jest super.
A rybka złowiona o niebo lepiej smakuje niż taka ze sklepu bo z jej świeżością to różnie bywa.
Wczoraj łowiliśmy ze znajomymi nad Jeziorem Topiele.
Ja oczywiście robiłam zdjęcia to uwielbiam widoki nad jeziorem.
A potem to ja skrobię i patroszę ryby, ale nie chcę się chwalić idzie mi to ekspresowo.
Ale wracając do tytułu wpisu, będzie o okoniu.
Taki świeżutki okoń pieczony jest bardzo smaczny i soczysty.
Jeśli uda Wam się go zdobyć to polecam.
sól himalajska Kłos Pol
pieprz cytrynowy
kilka gałązek świeżego rozmarynu
kilka gałązek świeżego oregano
kilka gałązek świeżej szałwii
kilka gałązek świeżej natki pietruszki
odrobina oleju lub oliwy z oliwek
Okonia dokładnie oskrobać z łusek, można użyć tarki do ziemniaków jeżeli nie macie skrobaczki do ryb.
Naciąć brzuch wzdłuż i wypatroszyć usunąć skrzela.
Potem dokładnie umyć rybę i osuszyć.
Posolić i popieprzyć z wierzchu i w środku ( jako, że pieprz jest cytrynowy nie ma potrzeby skrapiać ryby sokiem z cytryny ).
Zioła umieścić w powłoce brzusznej ryby i położyć ją na talerz.
Szczelnie zawinąć folią spożywczą i wstawić do lodówki najlepiej na noc lub na kilka godzin.
Potem wyłożyć rybę na większy kawałek papieru do pieczenia, lekko naciąć ukośnie w kilka miejscach i położyć na rybie jeszcze kilka małych gałązek ziół.
Dokładnie zawinąć rybę w papier i ułożyć na blaszce do pieczenia.
Blachę wstawić do piekarnika nagrzanego do 190 stopni i piec rybę w zależności od piekarnika 25 - 30 minut.
Podawać zaraz po upieczeniu na gorąco.
Uwielbiam takie rybki:)
OdpowiedzUsuńJa też :)
Usuń